„Tamte dni” - to niespodziewane odkrycie przez wnuka powstańczej przeszłości swej babci.
Mikołaj, obecnie student polonistyki, wychowany przez babcię zawsze tęsknił za prawdziwą rodziną. Ojca nigdy nie było dane mu poznać, bo matka skrzętnie ukrywała jego tożsamość , a sama zostawiła maleńkiego chłopca pod opieką swej matki, by robić karierę w Paryżu. Kontakty z synem od tej pory były bardzo sporadyczne, częściej telefoniczne niż osobiste.
(...)
Choroba babci powoduje, że wnuk rezygnuje ze wspólnych wakacji na Mazurach z rówieśnikami i opiekuje się nią w okresie rekonwalescencji. Aby zagłuszyć lekki żal, że nie wyjechał z kolegami, a może bardziej żal, że nie pozna bliżej dziewczyny, na której bardzo mu zależy, Mikołaj postanawia uporządkować strych. Odnajduje tam wiele ciekawych rzeczy, ale największą niespodzianką jest tajemnicza skrzynka, a w niej opaska powstańcza i plik listów, których adresatem jest Krzysztof.
Od tego momentu zmienia się schemat powieści. Dotychczasowa akcja współczesna zostaje wzbogacona o wątek historyczny i od tego momentu fabuła przebiegać będzie dwutorowo. Rozpoczynają się „noce” a w tym wypadku „dnie” Seherezady. Babcia zaczyna opowiadać wnukowi o bolesnych dniach powstańczej Warszawy, o pięknej swej pierwszej miłości, o okrucieństwie tamtych czasów i próbie młodych ludzi, by choć przez chwilę być odrobinę szczęśliwymi. Wiara młodych powstańców w rychłe zakończenie walk okazały się płonna. Szczęście oddalało się coraz bardziej i coraz mniejszy był krąg żywych przyjaciół, a i współwalczący też gdzieś się zawieruszali, przerzucani z dzielnicy na dzielnicę i słuch o nich ginął. Żyją, rozstrzelani, stali się jeńcami, a może zginęli? W ten sposób stracili się z oczu na zawsze Mila i Krzysztof.
Wspomnienia babci Emilii nazwałam opowieściami Seherezady, bo babcia niczym ta wschodnia piękność przerywa swe opowiadania o braku broni, jedzenia, walkach, o swoim bólu, utracie ukochanego, o największej tragedii swego życia.
I wtedy akcja przenosi się do współczesności. Dowiadujemy się o osobistych problemach Mikołaja, o jego zamierzeniach odnalezienia tajemniczego Krzysztofa, ślubie matki i jego wyjeździe do Paryża.
Babcia wzbogaca swe powstańcze wspomnienia o powojenne wydarzenia ze swego życia, o wyjeździe do Libiąża, w którym spędziła 70 lat.
Czy zamysł Mikołaja - chłopaka wrażliwego, trochę wycofanego, różniącego się bardzo swą inteligencją i zachowaniem od rówieśników – by rozpocząć poszukiwania Krzysztofa ma szansę powodzenia? Wszak istnieje przecież wszechobecny internet i może się uda? Czy wnuk dotrze do jedynej miłości babci, gdyż jak sama mówi swego męża darzyła tylko szacunkiem?
Jakie były powojenne losy Krzysztofa i kto mu opowie o nich? I bardzo ważny problem i związane z nim pytanie : Czy Mikołaj zrozumie relacje łączące babkę Emilię z jego matką?
POLECAM tę opowieść o losach młodziutkiej Milki, odważnej dziewczynie z powstania, o pięknej miłości w czasach, gdy „czas młodości i czas miłości nałożył się z czasem śmierci” Polecam powieść pełną emocji, nostalgii, miejscami irytującej, pełną niedomówień, tajemnicy, co rzutowało na rodzinne relacje.
„W cieniu tamtych dni” Magdaleny Majcher miało premierę w 1 sierpnia 2018 r. Taka data nie była dziełem przypadku, gdyż to właśnie w tego dnia 1944 roku o godzinie 17:00 wybiła godzina „W” i rozpoczęło się Powstanie Warszawskie.
W trakcie dwumiesięcznych walk straty wojsk polskich wyniosły ok. 16 tys. zabitych i zaginionych, 20 tysięcy rannych i 15 tysięcy wziętych do niewoli. W wyniku nalotów, ostrzału artyleryjskiego,
(...)
ciężkich warunków bytowych oraz masakr urządzanych przez oddziały niemieckie zginęło od 150 tysięcy do 200 tysięcy cywilnych mieszkańców stolicy. Na skutek walk powstańczych oraz systematycznego wyburzania miasta przez Niemców uległa zniszczeniu większość zabudowy lewobrzeżnej Warszawy, w tym setki bezcennych zabytków oraz obiektów o dużej wartości kulturalnej i duchowej.
Te fakty znane są niemalże każdemu, kto odrobinę interesuje się historią naszego kraju.
Jakie zatem przesłanie niesie ze sobą powieść Magdaleny Majcher?
Czy „W cieniu tamtych dni” opowiada o przeszłości w innym wymiarze?
Rodzinna tajemnica.
Powstańcza miłość.
Mikołaj nigdy nie miał prawdziwej rodziny - matka wyjechała za granicę, kiedy miał kilka lat a ojca nigdy nie poznał. Wychowała go babcia, Emilia - jedyna osoba, która jest mu naprawdę bliska. Kiedy jednak chłopak odkrywa na strychu tajemniczą szkatułkę, okazuje się, że tak naprawdę nic o niej nie wie. Opaska z Powstania Warszawskiego i listy, które nigdy nie zostały wysłane stają się kluczem do poznania tajemnicy, kładącej się cieniem na losach całej jego rodziny...
Co wydarzyło się w życiu Emilii w sierpniu 44?
Kim jest tajemniczy Krzysztof, do którego skierowane były listy?
Wielka miłość, tragiczna historia i tajemnica, której nie można dłużej ukrywać...
„W cieniu tamtych dni” to lekcja historii, jakiej nie znacie.
Opowieść snuta przez babcię Emilię jest prawdziwym obliczem tego, o czym głośno się nie mówiło, nie mówi albo nie chce się mówić, bo zbyt mocno boli tych, co przetrwali tamten tragicznie krwawy okres, wyryty bezlitośnie na twarzy naszego kraju.
Niestety z roku na rok ubywa tych, którzy z wielkim poświęceniem walczyli za przyszłość swoją, naszą i pokoleń, które jeszcze nadejdą po nas.
Dlatego tak bardzo ważne jest poznanie historii od podszewki. Abyśmy mogli przekazać ją dalej, nie suchymi faktami w liczbach, a żywym świadectwem tego, czego dokonali w ‘44 roku powstańcy. Byśmy dumnie mogli nosić głowy i każdego dnia posiadali w sercach hołd i wdzięczność dla wszystkich tych, co przelali krew za wolność Polski.
Akcja powieści biegnie dwutorowo: współczesność przeplata się z okresem powstańczym, dzięki czemu możemy mieć lepszy wgląd na to, w jaki sposób historia ma wpływ na czasy obecne. To czego doświadczyła babcia Emilia jako młoda dziewczyna, w ogromnym stopniu wpłynęło na jej dalsze losy. Ta postać nie jest tylko zwykłą bohaterka powieści – pod jej twarzą kryją się setki tysięcy osób – powstańców, którzy w ‘44 roku walczyli z okupacją, jak również toczyli walkę o zwykłe przetrwanie. Babcia Emilia jest symbolem każdej osoby, która przelała swoją krew, oddała swoją młodość i szczęście w imię wolności. Ona przeżyła, przeżyli również inni, jednak do dziś noszą w sercu i w umyśle krwawe rany z tamtego okresu.
Magdalena Majcher pokazała w ten sposób, że nie są to postaci bezimienne, szare i bezbarwne. O nie! To ludzie z krwi i kości, którzy poświęcili WSZYSTKO, by ratować kraj, siebie i naszą teraźniejszość.
Niezmiernie ubolewam nad nikłą wiedzą, jaką przekazuje się młodym pokoleniom na temat okresu wojennego. Uważam, że to nasz ludzki (rodzicielski) obowiązek, uświadomić nasze dzieci czym był okres II wojny światowej oraz powstania warszawskiego, nie tylko w wydźwięku liczbowym na skalę kraju, ale również w aspekcie wojennej codzienności z jaką przyszło się mierzyć ludności cywilnej, ogromnej skali głodu, chorób, bezradności i braku wiary.
Może zabrzmi to górnolotnie, ale mój syn (10l.) wiedząc, o czym czytam, chciał sięgnąć po lekturę zaraz po mnie. Jestem z tego dumna i wiem, że za rok, dwa podsunę mu tę książkę, by mógł lepiej zrozumieć czym jest dzień dzisiejszy i by w pełni potrafił uszanować pamięć tych, którzy wówczas walczyli o jego dzieciństwo.
„W cieniu tamtych dni” to bolesna opowieść o utracie marzeń, przyszłości oraz utracie nadziei. To historia okupiona cierpieniem, krwią i słonymi łzami strachu i niepewności. To również historia o miłości, która dawała ludziom odrobinę ciepła w tamtych dniach, która wlewała w ich serca wiarę w przetrwanie i nawet w najcięższych momentach przynosiła im poczucie normalności.
„Miłość – Czy bywa niewłaściwa? Zdecydowanie więcej szkody może wyrządzić jej brak. Kiedy ludzie kochają, starają się być lepsi, nie tylko dla ukochanej osoby, ale też dla całego świata. W czasach, kiedy zło i nienawiść rozpanoszyły się po całej Europie, bardzo potrzebowaliśmy miłości, bo niosła nadzieję i pozwalała zachować człowieczeństwo.” O takiej miłości opowiada nam babcia Emilia. Uczucie, które połączyło ją i Tadeusza było niezwykłe. Przetrwało lata, wyryło się w ich sercach na zawsze, ta miłość do ostatniego oddechu towarzyszyła im w drodze do lepszego świata. I chociaż nie była to miłość, która mogła rozwinąć skrzydła i dać im szczęśliwe życie, to jednak stała się ona dla mnie dowodem na to, że miłość to siła niezmierzona, która jest w stanie pokonać wszystko.
„W cieniu tamtych dni” Magdaleny Majcher uświadomiła mi również jak niewiele trzeba, by zapomnieć lub co gorsza żyć w nieświadomości. Tymczasem autorka mówi wprost o tym, że dawne czasy mają przeogromny wpływ na naszą codzienność, o czym tak wiele osób nie ma pojęcia.
"Potrzeba wielu generacji, aby krew została odfiltrowana z wojennej traumy i wszystkich jej następstw".
W obliczu tych słów uznaję, że życie w niewiedzy o naszej zalanej krwią i cierpieniem historii, nie daje nam prawa mówić o sobie, że jesteśmy patriotami. Jedynie głęboka wiedza o tym, co się wówczas działo, o tym czego doświadczali nasi pradziadkowie i dziadkowie daje nam prawo do tego, by nazywać się tym mianem.
„W cieniu tamtych dni” to nie tylko przejmująca lekcja historii i życia, to także głęboka lektura o poszukiwaniu tożsamości i wielkim patriotyzmie naszych przodków. To opowieść o młodości i jej błędach, o przyjaźni i miłości, o poświęceniu i wielkiej odwadze, o tęsknocie, samotności i bezsilności, o braku nadziei, łzach bólu i strachu, o utracie najbliższych za sprawą brutalnej rzeczywistości, a także o trudnych relacjach z najbliższymi ludźmi, kiedy w sercu tkwi kolec powojennej rzeczywistości.
To również historia o tym, że życie zatacza kręgi, które są konieczne, do tego, by móc pójść właściwą dla nas drogą.
„W cieniu tamtych dni” pokiereszuje Wasze serca na kawałki, spłynie Wam po policzkach słonymi łzami, a jednocześnie da Wam poczucie wielkości i dumy z własnego obywatelstwa.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Magdalenie Majcher oraz Wydawnictwu PASCAL.
Mikołaj, obecnie student polonistyki, wychowany przez babcię zawsze tęsknił za prawdziwą rodziną. Ojca nigdy nie było dane mu poznać, bo matka skrzętnie ukrywała jego tożsamość , a sama zostawiła maleńkiego chłopca pod opieką swej matki, by robić karierę w Paryżu. Kontakty z synem od tej pory były bardzo sporadyczne, częściej telefoniczne niż osobiste. (...)
Choroba babci powoduje, że wnuk rezygnuje ze wspólnych wakacji na Mazurach z rówieśnikami i opiekuje się nią w okresie rekonwalescencji. Aby zagłuszyć lekki żal, że nie wyjechał z kolegami, a może bardziej żal, że nie pozna bliżej dziewczyny, na której bardzo mu zależy, Mikołaj postanawia uporządkować strych. Odnajduje tam wiele ciekawych rzeczy, ale największą niespodzianką jest tajemnicza skrzynka, a w niej opaska powstańcza i plik listów, których adresatem jest Krzysztof.
Od tego momentu zmienia się schemat powieści. Dotychczasowa akcja współczesna zostaje wzbogacona o wątek historyczny i od tego momentu fabuła przebiegać będzie dwutorowo. Rozpoczynają się „noce” a w tym wypadku „dnie” Seherezady. Babcia zaczyna opowiadać wnukowi o bolesnych dniach powstańczej Warszawy, o pięknej swej pierwszej miłości, o okrucieństwie tamtych czasów i próbie młodych ludzi, by choć przez chwilę być odrobinę szczęśliwymi. Wiara młodych powstańców w rychłe zakończenie walk okazały się płonna. Szczęście oddalało się coraz bardziej i coraz mniejszy był krąg żywych przyjaciół, a i współwalczący też gdzieś się zawieruszali, przerzucani z dzielnicy na dzielnicę i słuch o nich ginął. Żyją, rozstrzelani, stali się jeńcami, a może zginęli? W ten sposób stracili się z oczu na zawsze Mila i Krzysztof.
Wspomnienia babci Emilii nazwałam opowieściami Seherezady, bo babcia niczym ta wschodnia piękność przerywa swe opowiadania o braku broni, jedzenia, walkach, o swoim bólu, utracie ukochanego, o największej tragedii swego życia.
I wtedy akcja przenosi się do współczesności. Dowiadujemy się o osobistych problemach Mikołaja, o jego zamierzeniach odnalezienia tajemniczego Krzysztofa, ślubie matki i jego wyjeździe do Paryża.
Babcia wzbogaca swe powstańcze wspomnienia o powojenne wydarzenia ze swego życia, o wyjeździe do Libiąża, w którym spędziła 70 lat.
Czy zamysł Mikołaja - chłopaka wrażliwego, trochę wycofanego, różniącego się bardzo swą inteligencją i zachowaniem od rówieśników – by rozpocząć poszukiwania Krzysztofa ma szansę powodzenia? Wszak istnieje przecież wszechobecny internet i może się uda? Czy wnuk dotrze do jedynej miłości babci, gdyż jak sama mówi swego męża darzyła tylko szacunkiem?
Jakie były powojenne losy Krzysztofa i kto mu opowie o nich? I bardzo ważny problem i związane z nim pytanie : Czy Mikołaj zrozumie relacje łączące babkę Emilię z jego matką?
POLECAM tę opowieść o losach młodziutkiej Milki, odważnej dziewczynie z powstania, o pięknej miłości w czasach, gdy „czas młodości i czas miłości nałożył się z czasem śmierci” Polecam powieść pełną emocji, nostalgii, miejscami irytującej, pełną niedomówień, tajemnicy, co rzutowało na rodzinne relacje.
W trakcie dwumiesięcznych walk straty wojsk polskich wyniosły ok. 16 tys. zabitych i zaginionych, 20 tysięcy rannych i 15 tysięcy wziętych do niewoli. W wyniku nalotów, ostrzału artyleryjskiego, (...) ciężkich warunków bytowych oraz masakr urządzanych przez oddziały niemieckie zginęło od 150 tysięcy do 200 tysięcy cywilnych mieszkańców stolicy. Na skutek walk powstańczych oraz systematycznego wyburzania miasta przez Niemców uległa zniszczeniu większość zabudowy lewobrzeżnej Warszawy, w tym setki bezcennych zabytków oraz obiektów o dużej wartości kulturalnej i duchowej.
Te fakty znane są niemalże każdemu, kto odrobinę interesuje się historią naszego kraju.
Jakie zatem przesłanie niesie ze sobą powieść Magdaleny Majcher?
Czy „W cieniu tamtych dni” opowiada o przeszłości w innym wymiarze?
Rodzinna tajemnica.
Powstańcza miłość.
Mikołaj nigdy nie miał prawdziwej rodziny - matka wyjechała za granicę, kiedy miał kilka lat a ojca nigdy nie poznał. Wychowała go babcia, Emilia - jedyna osoba, która jest mu naprawdę bliska. Kiedy jednak chłopak odkrywa na strychu tajemniczą szkatułkę, okazuje się, że tak naprawdę nic o niej nie wie. Opaska z Powstania Warszawskiego i listy, które nigdy nie zostały wysłane stają się kluczem do poznania tajemnicy, kładącej się cieniem na losach całej jego rodziny...
Co wydarzyło się w życiu Emilii w sierpniu 44?
Kim jest tajemniczy Krzysztof, do którego skierowane były listy?
Wielka miłość, tragiczna historia i tajemnica, której nie można dłużej ukrywać...
„W cieniu tamtych dni” to lekcja historii, jakiej nie znacie.
Opowieść snuta przez babcię Emilię jest prawdziwym obliczem tego, o czym głośno się nie mówiło, nie mówi albo nie chce się mówić, bo zbyt mocno boli tych, co przetrwali tamten tragicznie krwawy okres, wyryty bezlitośnie na twarzy naszego kraju.
Niestety z roku na rok ubywa tych, którzy z wielkim poświęceniem walczyli za przyszłość swoją, naszą i pokoleń, które jeszcze nadejdą po nas.
Dlatego tak bardzo ważne jest poznanie historii od podszewki. Abyśmy mogli przekazać ją dalej, nie suchymi faktami w liczbach, a żywym świadectwem tego, czego dokonali w ‘44 roku powstańcy. Byśmy dumnie mogli nosić głowy i każdego dnia posiadali w sercach hołd i wdzięczność dla wszystkich tych, co przelali krew za wolność Polski.
Akcja powieści biegnie dwutorowo: współczesność przeplata się z okresem powstańczym, dzięki czemu możemy mieć lepszy wgląd na to, w jaki sposób historia ma wpływ na czasy obecne. To czego doświadczyła babcia Emilia jako młoda dziewczyna, w ogromnym stopniu wpłynęło na jej dalsze losy. Ta postać nie jest tylko zwykłą bohaterka powieści – pod jej twarzą kryją się setki tysięcy osób – powstańców, którzy w ‘44 roku walczyli z okupacją, jak również toczyli walkę o zwykłe przetrwanie. Babcia Emilia jest symbolem każdej osoby, która przelała swoją krew, oddała swoją młodość i szczęście w imię wolności. Ona przeżyła, przeżyli również inni, jednak do dziś noszą w sercu i w umyśle krwawe rany z tamtego okresu.
Magdalena Majcher pokazała w ten sposób, że nie są to postaci bezimienne, szare i bezbarwne. O nie! To ludzie z krwi i kości, którzy poświęcili WSZYSTKO, by ratować kraj, siebie i naszą teraźniejszość.
Niezmiernie ubolewam nad nikłą wiedzą, jaką przekazuje się młodym pokoleniom na temat okresu wojennego. Uważam, że to nasz ludzki (rodzicielski) obowiązek, uświadomić nasze dzieci czym był okres II wojny światowej oraz powstania warszawskiego, nie tylko w wydźwięku liczbowym na skalę kraju, ale również w aspekcie wojennej codzienności z jaką przyszło się mierzyć ludności cywilnej, ogromnej skali głodu, chorób, bezradności i braku wiary.
Może zabrzmi to górnolotnie, ale mój syn (10l.) wiedząc, o czym czytam, chciał sięgnąć po lekturę zaraz po mnie. Jestem z tego dumna i wiem, że za rok, dwa podsunę mu tę książkę, by mógł lepiej zrozumieć czym jest dzień dzisiejszy i by w pełni potrafił uszanować pamięć tych, którzy wówczas walczyli o jego dzieciństwo.
„W cieniu tamtych dni” to bolesna opowieść o utracie marzeń, przyszłości oraz utracie nadziei. To historia okupiona cierpieniem, krwią i słonymi łzami strachu i niepewności. To również historia o miłości, która dawała ludziom odrobinę ciepła w tamtych dniach, która wlewała w ich serca wiarę w przetrwanie i nawet w najcięższych momentach przynosiła im poczucie normalności.
„Miłość – Czy bywa niewłaściwa? Zdecydowanie więcej szkody może wyrządzić jej brak. Kiedy ludzie kochają, starają się być lepsi, nie tylko dla ukochanej osoby, ale też dla całego świata. W czasach, kiedy zło i nienawiść rozpanoszyły się po całej Europie, bardzo potrzebowaliśmy miłości, bo niosła nadzieję i pozwalała zachować człowieczeństwo.” O takiej miłości opowiada nam babcia Emilia. Uczucie, które połączyło ją i Tadeusza było niezwykłe. Przetrwało lata, wyryło się w ich sercach na zawsze, ta miłość do ostatniego oddechu towarzyszyła im w drodze do lepszego świata. I chociaż nie była to miłość, która mogła rozwinąć skrzydła i dać im szczęśliwe życie, to jednak stała się ona dla mnie dowodem na to, że miłość to siła niezmierzona, która jest w stanie pokonać wszystko.
„W cieniu tamtych dni” Magdaleny Majcher uświadomiła mi również jak niewiele trzeba, by zapomnieć lub co gorsza żyć w nieświadomości. Tymczasem autorka mówi wprost o tym, że dawne czasy mają przeogromny wpływ na naszą codzienność, o czym tak wiele osób nie ma pojęcia.
"Potrzeba wielu generacji, aby krew została odfiltrowana z wojennej traumy i wszystkich jej następstw".
W obliczu tych słów uznaję, że życie w niewiedzy o naszej zalanej krwią i cierpieniem historii, nie daje nam prawa mówić o sobie, że jesteśmy patriotami. Jedynie głęboka wiedza o tym, co się wówczas działo, o tym czego doświadczali nasi pradziadkowie i dziadkowie daje nam prawo do tego, by nazywać się tym mianem.
„W cieniu tamtych dni” to nie tylko przejmująca lekcja historii i życia, to także głęboka lektura o poszukiwaniu tożsamości i wielkim patriotyzmie naszych przodków. To opowieść o młodości i jej błędach, o przyjaźni i miłości, o poświęceniu i wielkiej odwadze, o tęsknocie, samotności i bezsilności, o braku nadziei, łzach bólu i strachu, o utracie najbliższych za sprawą brutalnej rzeczywistości, a także o trudnych relacjach z najbliższymi ludźmi, kiedy w sercu tkwi kolec powojennej rzeczywistości.
To również historia o tym, że życie zatacza kręgi, które są konieczne, do tego, by móc pójść właściwą dla nas drogą.
„W cieniu tamtych dni” pokiereszuje Wasze serca na kawałki, spłynie Wam po policzkach słonymi łzami, a jednocześnie da Wam poczucie wielkości i dumy z własnego obywatelstwa.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Magdalenie Majcher oraz Wydawnictwu PASCAL.
Polecam.