Ciekawa, czasami zabwna książka. Polecam dla osób które lubią historie kryminalne.
Alan Bradley jest autorem serii o Flawii de Luce. Pierwsza część nosi nazwę „Zatrute ciasteczko” i ukazała się w Polsce w 2009 roku dzięki wydawnictwu Vepser. Flawia mieszka z ojcem i siostrami w wielkim domu. Jej pasją jest chemia – ma nawet własną pracownię. Gdy pewnego dnia na progu ich domu znajduje się martwy ptak ze znaczkiem pocztowym na dziobie, Flawia nie wie co o tym myśleć. Na dodatek podsłuchuje nieprzyjemną rozmowę ojca z jakimś mężczyzną.
(...)Następnego ranka odkrywa w ogrodzie zwłoki. Jakiś nieznajomy został zamordowany tuż pod ich oknami. Flawia nie boi się martwego ciała, jest nim zainteresowana. Chce dowiedzieć się kim jest ten mężczyzna i czemu zginął. Czy ma to związek ze zdechłym ptakiem i kłótnią ojca? Postanawia powęszyć. Policji opowiada tylko o tym, jak znalazła ciało. Sama chce rozwiązać zagadkę śmierci nieznajomego. Wyrusza więc do wioski, by zasięgnąć informacji. Nikt z mieszkańców nie podejrzewa, jaki cel mają pytania jedenastolatki. Jednak wieści szybko się rozchodzą i powoli dociera do wszystkich, że w wielkim domu wydarzyła się zadziwiająca zbrodnia. Flawia postanawia doprowadzić śledztwo do końca – od jednej poszlaki do drugiej poznaje nowe fakty w sprawie, która interesuje również policję. Jak na jedenastolatkę Flawia jest bardzo mądrą, rozważną i dojrzałą dziewczyną. Zna się na chemii, uwielbia trucizny. Poza tym nie boi się trudnych sytuacji – trup jej wcale nie przeraża. Jest najmłodsza z rodziny. Czuje się odrzucona – jej starsze siostry jej nie znoszą, a ojciec po śmierci matki nie otrząsną się jeszcze z traumy. Flawia jest nie tylko bohaterką powieści, ale też narratorem. Uważny z niej obserwator i detektyw zarazem. Skrupulatnie prowadzi śledztwo, ale też żyje własnym życiem, zmagając się z podłymi siostrami. To zabawna narratorka, która przeplata obserwacje dotyczące morderstwa zupełnie prywatnymi sprawami. Na dodatek jest dość ironiczna, czasem przeklnie, czasem zamyśli się niemal filozoficznie. Język jest dość ciekawy – zdania niby są krótkie, ale czasem zawierają dość mało popularne słowa. Z racji tego, że jest to pierwszy tom Flawia przedstawia swoją rodzinę, lecz robi to w dość dziwny sposób – o matce mówi jak o znajomej, choć tak naprawdę jej nie znała. Używa jej imienia zamiast określeń rodzinnych. O siostrach nie wyraża się pochlebnie. Tak samo o pracujących w posiadłości służących. Bywa cierpka w swoich wypowiedziach. Wielkim plusem w powieści są przypisy. Pojawiają się dość często, tłumacząc najważniejsze nazwiska, miejsca, tytuły. Pomagają czytelnikowi w zrozumieniu sensu powieści. Trzeba koniecznie powiedzieć kilka słów na temat czcionki. Prosta, bez ozdobników i dość nieduża. A na dodatek… brązowa. Nie mogłam uwierzyć, gdy otworzyłam książkę i zobaczyłam, że litery nie są czarne. To świetny pomysł, który nadaje klimatu opowieści. Ogólnie książkę czyta się szybko i z przyjemnością. Interesująca bohaterka i sprawa kryminalna sprawiają, że powieść wciąga od pierwszych stron. Czasem tylko akcja zwalnia, by do czytelnika dotarły niektóre z faktów zawartych w opowieści. Jednak ogólnie warto po nią sięgnąć, by przekonać się z czym może zmagać się jedenastolatka oraz z czym zmagać się chce. Polecam nie tylko młodzieży, ale też dorosłym, którzy szukają ciekawego kryminału. Nie jest może on krwawy i mroczny, jak większość obecnych na rynku tytułów, ale napisano go z wielkim zaangażowaniem, co widać na każdej stronie. Na dodatek na okładce znajdziecie informację, że Flawia jest młodszą następczynią Miss Marple – a to już wielka pochwała, z którą się zgadzam.
Tytuł oraz oprawa sugeruje, że sięgneliśmy po książkę dla dzieci. Nic bardziej błędnego. Jest to kryminał, okraszony humorem w typie Joanny Chmielewskiej. Raczej dla starszej młodzieży. Doskonale napisana i przetłumaczona. Bogate słownictwo to kolejny plus książki. Jest też warstwa satyryczna - główna bohaterka posiada doskonałą znajomość chemii, którą chętnie dzieli się z czytelnikiem. Taka parodia na jakże modne umieszczanie w powieściach dla młodzieży dydaktycznych informacji.
Bardzo przyjemny i lekki kryminał. Choć nie przepadam za dziećmi jako głównymi bohaterami ta książką mnie urzekła. Urzekła mnie swoją prostotą (w pozytywnym sensie) oraz humorem. Jak najbardziej mogę tę pozycję polecić młodym czytelnikom, ale również starszym przypadnie do gustu :)
Swój niebywały urok powieść Bradley'a zawdzięcza czarującej Flawii oraz cudownemu portretowi XX-wiecznej Anglii. Flawia de Luce to niezwykle inteligentna, błyskotliwa jedenastolatka. Miłośniczka chemii i trucizn, której nie przeszkadza widok zwłok w przydomowym ogródku. Jej wszędobylstwo doprowadza do szału inspektora policji prowadzącego śledztwo. Jest bardzo dorosłym dzieckiem, które nie poddaje się i walczy. Ujęło mnie jej ironiczne poczucie humoru,
(...)zasmuciła jej samotność, bo Flawia kompletnie nie potrafiła znaleźć wspólnego języka ze starszymi siostrami i zafascynowanym znaczkami ojcem. To przesympatyczna osóbka, której nie sposób nie lubić. Autor cudownie opisał Anglię lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Szczegółowe opisy angielskiej prowincji były jak podróż wehikułem czasu do tamtego miejsca, wspaniale przedstawiona została atmosfera tamtego okresu. W powieści ujęła mnie jeszcze jedna rzecz, filatelistyka której autor poświęcił sporo miejsca w swojej książce, a teraz mam wrażenie, że to trochę zapomniana pasja. Książka jest co prawda skierowana do młodzieży, do której ja się już mimo trzydziestki na karku stale zaliczam. A tak na serio, jest to książka bez ograniczeń wiekowych. Zagadka kryminalna ciekawie skonstruowana, jednak nie była bardzo skomplikowana i bardzo szybko domyśliłam się kto był sprawcą. Ale oprócz odpowiedzi na pytanie kto zabił, po drodze pojawia się kilka innych pytań i zagadek, na których których odpowiedzi musiałam cierpliwie poczekać w towarzystwie przeuroczej Flawii. Czaruje również styl Bradleya, książka jest napisana lekko, z humorem, momentami w ironicznym stylu. Wyjątkowy jest klimat, trochę mroczny, tajemniczy i angielski oczywiście.
ksiazkomaniacyrecenzje.blogspot.com Lato, angielska wioska Bishop's Lacey. Tu w pięknym, starym domu mieszkają pan Lacey i jego trzy córki: Ofelia, Dafne, Flawia. Matka dziewczynek zginęła w górach, samotny wdowiec ciężko radzi sobie z zaistniałą sytuacją. Jego odskocznię od szarej rzeczywistości jest kolekcja znaczków będąca dla niego całym światem. Dziewczęta próbują odnaleźć się w tym dziwnym świecie. Starsze jakoś sobie radzą,
(...)dla najmłodszej Flawii nie jest to takie proste. Nie umie do końca poradzić sobie z obojętnością ojca i jawną wrogością sióstr. Podobnie jak ojciec szuka zapomnienia w swojej pasji, a jest ona bardzo dziwna. Odziedziczone po ekscentrycznym wuju laboratorium chemiczne to miejsce, w którym dziewczynka spędza cały swój wolny czas. Jej szczególną pasją były trucizny. "Gdy nauczyłam się rozpoznawać równania chemiczne (...) otworzył się przede mną wszechświat. Czułam się tak jakbym odkryła książkę kucharską Baby Jagi". Pewnego razu Flawia jest świadkiem kłótni ojca z obcym mężczyzną. Wkrótce jego ciało zostaje odnalezione na grządce z ogórkami... Kim jest ów człowiek? Co go łączyło z ojcem Flawii? "Flawia de Luce Zatrute Ciasteczko" to książka przedziwna, historia tajemniczego morderstwa widziana oczami 11 letniej dziewczynki. To cudowne dziecko, mały odkrywca za wszelką cenę pragnie rozwikłać zagadkę, uratować ojca z opresji. Czy dziewczynce zrealizować swój plan? Czy zostawienie ukochanego laboratorium i konkurowanie z lokalną policją zostanie uwieńczone sukcesem? Jeśli choć troszkę zaciekawiła Was ta historia z pewnością sięgniecie po tę książkę. Nagradzana i chwalona przez krytykę powieść kryminalna Alana Bradley'a przeznaczona jest zarówno dla młodzieży i dorosłych. Polemizowałabym troszkę z tą opinią zamieszczoną na okładce. Książka owszem jest ciekawa, ale uważam, że starsza grupa wiekowa nie zachwyci się nią aż tak bardzo. To lektura dla młodszej młodzieży. Mnie brakowało w niej wartkiej akcji, dramatyzmu, napięcia, ale może chciałam odszukać w niej to, co tak bardzo kocham w powieściach kryminalnych? Te ponad 360 stron czytałam sługo. Są jednak gusta i guściki. :) Musicie po nią sięgnąć i przekonać się sami. Izabela Nestioruk
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.0 (2024-10-16)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Flawia mieszka z ojcem i siostrami w wielkim domu. Jej pasją jest chemia – ma nawet własną pracownię. Gdy pewnego dnia na progu ich domu znajduje się martwy ptak ze znaczkiem pocztowym na dziobie, Flawia nie wie co o tym myśleć. Na dodatek podsłuchuje nieprzyjemną rozmowę ojca z jakimś mężczyzną. (...) Następnego ranka odkrywa w ogrodzie zwłoki. Jakiś nieznajomy został zamordowany tuż pod ich oknami. Flawia nie boi się martwego ciała, jest nim zainteresowana. Chce dowiedzieć się kim jest ten mężczyzna i czemu zginął. Czy ma to związek ze zdechłym ptakiem i kłótnią ojca? Postanawia powęszyć. Policji opowiada tylko o tym, jak znalazła ciało. Sama chce rozwiązać zagadkę śmierci nieznajomego. Wyrusza więc do wioski, by zasięgnąć informacji. Nikt z mieszkańców nie podejrzewa, jaki cel mają pytania jedenastolatki. Jednak wieści szybko się rozchodzą i powoli dociera do wszystkich, że w wielkim domu wydarzyła się zadziwiająca zbrodnia. Flawia postanawia doprowadzić śledztwo do końca – od jednej poszlaki do drugiej poznaje nowe fakty w sprawie, która interesuje również policję.
Jak na jedenastolatkę Flawia jest bardzo mądrą, rozważną i dojrzałą dziewczyną. Zna się na chemii, uwielbia trucizny. Poza tym nie boi się trudnych sytuacji – trup jej wcale nie przeraża. Jest najmłodsza z rodziny. Czuje się odrzucona – jej starsze siostry jej nie znoszą, a ojciec po śmierci matki nie otrząsną się jeszcze z traumy.
Flawia jest nie tylko bohaterką powieści, ale też narratorem. Uważny z niej obserwator i detektyw zarazem. Skrupulatnie prowadzi śledztwo, ale też żyje własnym życiem, zmagając się z podłymi siostrami. To zabawna narratorka, która przeplata obserwacje dotyczące morderstwa zupełnie prywatnymi sprawami. Na dodatek jest dość ironiczna, czasem przeklnie, czasem zamyśli się niemal filozoficznie.
Język jest dość ciekawy – zdania niby są krótkie, ale czasem zawierają dość mało popularne słowa. Z racji tego, że jest to pierwszy tom Flawia przedstawia swoją rodzinę, lecz robi to w dość dziwny sposób – o matce mówi jak o znajomej, choć tak naprawdę jej nie znała. Używa jej imienia zamiast określeń rodzinnych. O siostrach nie wyraża się pochlebnie. Tak samo o pracujących w posiadłości służących. Bywa cierpka w swoich wypowiedziach.
Wielkim plusem w powieści są przypisy. Pojawiają się dość często, tłumacząc najważniejsze nazwiska, miejsca, tytuły. Pomagają czytelnikowi w zrozumieniu sensu powieści.
Trzeba koniecznie powiedzieć kilka słów na temat czcionki. Prosta, bez ozdobników i dość nieduża. A na dodatek… brązowa. Nie mogłam uwierzyć, gdy otworzyłam książkę i zobaczyłam, że litery nie są czarne. To świetny pomysł, który nadaje klimatu opowieści.
Ogólnie książkę czyta się szybko i z przyjemnością. Interesująca bohaterka i sprawa kryminalna sprawiają, że powieść wciąga od pierwszych stron. Czasem tylko akcja zwalnia, by do czytelnika dotarły niektóre z faktów zawartych w opowieści. Jednak ogólnie warto po nią sięgnąć, by przekonać się z czym może zmagać się jedenastolatka oraz z czym zmagać się chce.
Polecam nie tylko młodzieży, ale też dorosłym, którzy szukają ciekawego kryminału. Nie jest może on krwawy i mroczny, jak większość obecnych na rynku tytułów, ale napisano go z wielkim zaangażowaniem, co widać na każdej stronie. Na dodatek na okładce znajdziecie informację, że Flawia jest młodszą następczynią Miss Marple – a to już wielka pochwała, z którą się zgadzam.
Flawia de Luce to niezwykle inteligentna, błyskotliwa jedenastolatka. Miłośniczka chemii i trucizn, której nie przeszkadza widok zwłok w przydomowym ogródku. Jej wszędobylstwo doprowadza do szału inspektora policji prowadzącego śledztwo. Jest bardzo dorosłym dzieckiem, które nie poddaje się i walczy. Ujęło mnie jej ironiczne poczucie humoru, (...) zasmuciła jej samotność, bo Flawia kompletnie nie potrafiła znaleźć wspólnego języka ze starszymi siostrami i zafascynowanym znaczkami ojcem. To przesympatyczna osóbka, której nie sposób nie lubić.
Autor cudownie opisał Anglię lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Szczegółowe opisy angielskiej prowincji były jak podróż wehikułem czasu do tamtego miejsca, wspaniale przedstawiona została atmosfera tamtego okresu. W powieści ujęła mnie jeszcze jedna rzecz, filatelistyka której autor poświęcił sporo miejsca w swojej książce, a teraz mam wrażenie, że to trochę zapomniana pasja.
Książka jest co prawda skierowana do młodzieży, do której ja się już mimo trzydziestki na karku stale zaliczam. A tak na serio, jest to książka bez ograniczeń wiekowych. Zagadka kryminalna ciekawie skonstruowana, jednak nie była bardzo skomplikowana i bardzo szybko domyśliłam się kto był sprawcą. Ale oprócz odpowiedzi na pytanie kto zabił, po drodze pojawia się kilka innych pytań i zagadek, na których których odpowiedzi musiałam cierpliwie poczekać w towarzystwie przeuroczej Flawii.
Czaruje również styl Bradleya, książka jest napisana lekko, z humorem, momentami w ironicznym stylu. Wyjątkowy jest klimat, trochę mroczny, tajemniczy i angielski oczywiście.
Dziewczęta próbują odnaleźć się w tym dziwnym świecie. Starsze jakoś sobie radzą, (...) dla najmłodszej Flawii nie jest to takie proste. Nie umie do końca poradzić sobie z obojętnością ojca i jawną wrogością sióstr. Podobnie jak ojciec szuka zapomnienia w swojej pasji, a jest ona bardzo dziwna. Odziedziczone po ekscentrycznym wuju laboratorium chemiczne to miejsce, w którym dziewczynka spędza cały swój wolny czas. Jej szczególną pasją były trucizny.
"Gdy nauczyłam się rozpoznawać równania chemiczne (...) otworzył się przede mną wszechświat. Czułam się tak jakbym odkryła książkę kucharską Baby Jagi".
Pewnego razu Flawia jest świadkiem kłótni ojca z obcym mężczyzną. Wkrótce jego ciało zostaje odnalezione na grządce z ogórkami...
Kim jest ów człowiek? Co go łączyło z ojcem Flawii?
"Flawia de Luce Zatrute Ciasteczko" to książka przedziwna, historia tajemniczego morderstwa widziana oczami 11 letniej dziewczynki. To cudowne dziecko, mały odkrywca za wszelką cenę pragnie rozwikłać zagadkę, uratować ojca z opresji.
Czy dziewczynce zrealizować swój plan? Czy zostawienie ukochanego laboratorium i konkurowanie z lokalną policją zostanie uwieńczone sukcesem?
Jeśli choć troszkę zaciekawiła Was ta historia z pewnością sięgniecie po tę książkę. Nagradzana i chwalona przez krytykę powieść kryminalna Alana Bradley'a przeznaczona jest zarówno dla młodzieży i dorosłych. Polemizowałabym troszkę z tą opinią zamieszczoną na okładce. Książka owszem jest ciekawa, ale uważam, że starsza grupa wiekowa nie zachwyci się nią aż tak bardzo. To lektura dla młodszej młodzieży. Mnie brakowało w niej wartkiej akcji, dramatyzmu, napięcia, ale może chciałam odszukać w niej to, co tak bardzo kocham w powieściach kryminalnych?
Te ponad 360 stron czytałam sługo. Są jednak gusta i guściki. :) Musicie po nią sięgnąć i przekonać się sami.
Izabela Nestioruk