á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Oto historia dziewczynki nie-wychowywanej przez matkę, bo ta jest tylko matką z nazwy, nie z gestów - która każdego dnia jest spychana na margines poniżania, kpin i szyderstw. Zarówno przez najbliższych, jak i dzieci ze szkoły. Cotygodniowe niedzielne obiady u ciotki są dla niej gorzką gulą w gardle, która puchnie już od poniedziałku. Bo cotygodniowe siedzenie przy stole u ciotki w domu jest wyliczaniem jej wad, (...) przywar, złych uczynków i tego, co matka powinna wobec niej stanowczo wymagać, a czego nie robi i stąd efekty są jakie są, czyli ich w ogóle nie ma. Wieczny słowotok najmądrzejszej ciotki, która wszystko wie... Życie takiego dziecka jest skazane na ciągłą walkę o siebie i o udowadnianie wszystkim bez wyjątku, że jest się wartościowych homo sapiens.
Powieść, gdy się już wczytamy w styl pisarki, staje się powieścią-przypinką, bo trudno wymazać ją z umysłu. Nawet po przeczytaniu staje się nieodłącznym cieniem naszych myśli. Bo tyle z niej wraca do nas i to coś ciągle boli i rani. Bo czytając burzysz się na tą bierną matkę, na jej ślepia i wieczne wycofanie, na to co by chciała zrobić, a nie robi, na to, co by powiedziała a nie mówi... Denerwuje cię zachowanie matki, która poniża własnym potomstwem w imię ... czego? No właśnie... Wiele wyjaśni końcówka ksiązki, która scala wiele elementów tej rozsypanki dając jasny obraz fabuły i zachowań poszczególnych postaci. I nagle rozumiesz to, co się wcześniej chowało w tle. Lecz czy mimo wszystko przeszłość nie powinna odejść a teraźniejszość wejść? Czy zachowanie matki można tak wytłumaczyć?
Warto przeczytać, dać się zranić i pomyśleć.
Dla wielu "Szum" Magdaleny Tulli będzie powieścią, w której głównym tematem jest relacja matki z córką. Relacja tragiczna, przejmująca w swojej beznadziejności. Ja odniosłam inne wrażenie: to przede wszystkim książka o trawiącej człowieka samotności. (...) Wszyscy, choćbyśmy byli możliwie blisko innych, pozostajemy tylko obok nich. Bierzemy do siebie cudze uwagi, zaczynają żyć w nas wewnętrzni krytycy. Kompletujemy w sobie ławę przysięgłych, często z przypadkowo poznanych na przestrzni życia ludzi. To ich upiory w naszej głowie będą orzekać w naszej własnej sprawie. Tworzymy wyimaginowane sieci skomplikowanych zależności, będąc pozostawieni sami sobie.
"Na zewnątrz" nie każdy ma w życiu choćby strzępek jakiejkolwiek relacji; człowiek często musi zadowolić się jej namiastką lub wynaturzoną karykaturą. Łaknie czegokolwiek, co ją przypomina. Potrzebuje choć cienia nadziei, że będzie go na nią stać. Gotów jest nawet zaprzedać duszę. Ale też czasem znajduje resztki sił i czułości dla samego siebie, by powiedzieć: "dość".
Lektura niesie potężny ładunek emocjonalny. Wzbogaci czytelnika o refleksje i odczucia najcięższe: duszne, rozszarpujące i obezwładniające. Wywołuje rozpacz z bezradności i niemocy, uczucie bezsilności na zło; przemoc nie zawsze widać, nie zawsze słychać, nie zawsze czuć - ale zawsze boli. Potrafi się skryć w spokojnym, wyważonym słowie, w krótkim spojrzeniu. Nawet w braku aprobaty zawarta jest ogromna krzywda i tragedia samotnego człowieka.
Życie nazwała szumem! - to jedno zdumiewające odkrycie, nagłe zrozumienie przez narratorkę znaczenia pozornie nieznaczących słów wypowiedzianych przez zmarłą postać w powieści, wrasta powoli w grunt mojego pojmowania ludzkiej egzystencji.
No właśnie. Przecież wszystko to tylko szum.