á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Powieść jest nawiązaniem do Mistrza i Małgorzaty Michaiła Bułhakowa. Nawet bohaterowie są ci sami: Woland, Asasello, Behemot, Fagot. Tym razem przybywają jednak nie na Patriarsze Prudy w Moskwie, w ateistycznym Związku Radzieckim, lecz do Warszawy, w katolickiej Polsce. Podobnie jak u Bułhakowa – fabuła książki Nurowskiej zbudowana jest na frapujących paradoksach. W Moskwie Szatan stał na straży fundamentów chrześcijaństwa. Tutaj, w katolickim kraju, wysłannicy z piekła mają na celu obalenie obecnego rządu, ponieważ działający (rzekomo) w imię katolickich wartości politycy zapominają o przyzwoitości. I znów aktualny staje się cytat z Fausta J.W. Goethego: Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro.
W Dziesięciu godzinach co krok znajdujemy przykłady surrealizmu i absurdalnego humoru, jakby żywcem wzięte z książki Bułhakowa. Najwyraźniej widać je w opisach dywersyjnej działalności Asasella. Pojawiają się wyraźne odnośniki do osób piastujących współcześnie najważniejsze funkcje w Rzeczpospolitej, które stawiane są w tak zabawnych sytuacjach, iż podczas czytania trudno powstrzymać się od śmiechu.
Jakby dla przeciwwagi, na tle polityki, katastrofy lotniczej nad Smoleńskiem, wycinki lasów, czarnych parasolek itd., jak promień światła w tunelu rysuje się nie mniej ważny wątek powieści: historia Małgorzaty. Bohaterka jest sędziną i w całej szatańskiej intrydze odgrywa istotną rolę. Wzorem Bułhakowa – wraz z Małgorzatą pojawia się Mistrz. I miłość, która – tak jak czasem w życiu bywa – przychodzi późno, wydarzyć się nie powinna i dlatego właśnie się wydarza. Opozycjonistów „literatury kobiecej” mogą kłuć w oczy opisy rozkwitającego uczucia, ale koniec końców prawdopodobnie przyznają mi rację – jest to wątek potrzebny. Odrobina lukru w morzu groteskowej goryczy.
Powieść – traktowana zupełnie na serio – nie wszystkim się spodoba, ale też nie takie jest jej zadanie. Nurowska, oddając czytelnikowi tę książkę, rozkłada ją przed nim jak czarny parasol. Jak dobrze wiemy – gusta i poglądy są różne. Niektórzy z nas wolą kolorowe parasole.
Maria Mazur-Prokopiuk Biblioteka Kraków